Najnowsza książka

Z wiosłem i wiatrem.
Kajakiem po wodach północy.

Kup książkę

ZB-Szwoch.pl - Mój pamiętnik z wypraw

Witam w moim miejscu na świecie! Znajdziesz tu kilka spostrzeżeń, wspominek z wypraw i generalnie – mój punkt widzenia na podróże. Skoro już tu jesteś, to może akurat znajdziesz inspirację na swą własną :)

Hetta – Pallas

Najstarszy fiński szlak pieszy i zarazem najpopularniejszy z tych dostępnych w Parku Narodowym Pallas-Yllästunturi. 55-kilometrów z Hetty do Pallas to fińska Laponia w pełnej okazałości, a w moim przypadku – w pełnej palecie jesiennych barw. Wyjazd spontaniczny, raptem tydzień wcześniej Finlandia zdecydowała się zwolnić z dwutygodniowej, obowiązkowej kwarantanny, obywateli lecących z Polski. Lot do Turku (zabukowany dzień przed), następnie 17,5 godziny w autobusie do Oulu (tu nocleg) i dalej aż do Hetty.

Do Hetty, leżącej prawie 300 kilometrów za kołem podbiegunowym docieram w piątkowe popołudnie. Do początku szlaku niezbędny jest jeszcze transport łodzią.

Z uwagi na ograniczony czas, a także lot wyłącznie z bagażem podręcznym, idę na lekko, mając w zależności od ilości ciuchów na sobie i zjedzonego prowiantu, od 4 do 8kg. Maszeruję więc szybko, mając w świadomości, iż pozostały mi 3 godziny światła dziennego, a chcę przejść 13 km do chatki Sioskuru (druga chatka na trasie po Pyhakero). Początkowo szlak wiedzie przez las po płaskim terenie, by stopniowo wznosić się na wyżyny fińskiej tundry.

Docieram zgodnie z planem. Na miejscu więcej osób niż się spodziewałem. Na całej rozciągłości szlaku nie spotkałem jednak nikogo spoza Finlandii. Z chatek typu open-wilderness można korzystać bez wcześniejszej rezerwacji, za darmo, o ile w środku jest miejsce. Zasady są proste – maksymalnie 1 lub 2 noce plus z chatek nie mogą korzystać grupy zorganizowane. W jednej jest nawet sauna. Witamy w Finlandii 🙂

Około 23 zaczyna się na niebie spektakl, trwający dobre kilka godzin. Wraz z burzą magnetyczną i KP 5, zielona dama tańczyła na całej rozciągłości i chwilami ciężko było się zdecydować, w którą stronę patrzeć. Szlak totalnie na odludziu, “oczyszczony” ze światła miast, więc efekt był naprawdę piorunujący i mimo zmęczenia, spędzam na zewnątrz prawie 3 godziny, by w pełni usatysfakcjonowany, zawinąć się w śpiwór.

Wstaję przed wszystkimi i dyskretnie się pakuję. Nie budzę nikogo, poza psem jednego z piechurów. Śniadanie z herbatą już na zewnątrz i żegnam chatki Sioskuru.

Pierwsze stado reniferów spotykam po 10 minutach. To plus marszu jako pierwszy. Lekko zbaczam ze szlaku, by jak najmniej skupiać uwagę, a zarazem podziwiać majestat ich piękna. Co za początek dnia!

Do tego, wraz z nocami i porankami poniżej zera stopni, na trasie brak meszek i komarów. Ci, co podróżowali w okresie wiosennym i letnim przez fińską Laponię i nie tylko, wiedzą doskonale o czym piszę. To istna plaga, szczególnie przy zbiornikach wodnych.

Planuję tego dnia przejść około 30 kilometrów i ten plan realizuję. Gwoli jasności – mimo podejść, szlak nie jest wybitnie wymagający i w okresie wiosenno – jesiennym, jest w stanie przejść go każdy z przyzwoitą sprawnością fizyczną. Oczywiście wiele zależy od wagi plecaka (ja szedłem bez namiotu) oraz warunków pogodowych. Sezon oficjalnie zaczyna się w czerwcu, gdy podłoże jest podmokłe.

Zupełnie inna para kaloszy to pokonanie szlaku w zimie, na nartach bądź rakietach śnieżnych. Trasa zimowa wiedzie alternatywną drogą. Trzeba mieć na względzie, iż dni w zimie są krótkie,a temperatury mogą spaść do minus 40 stopni. Na otwartych przestrzeniach, których nie brakuje, może wiać huraganowy wiatr.

Na poniższym zdjęciu ogólnodostępna sauna przy chatce Hannakuru.

Przez cały szlak pokonuje się 1351 metrów w górę oraz 1210 w dół. Pięknie prezentuje się panorama z góry Lumikero. Pogoda mi naprawdę dopisała. Poza silnym wiatrem w pierwsze popołudnie, było praktycznie bezwietrznie, a zza chmur często przebijało się słońce, uwydatniając jesienne kolory..

Drugiego dnia docieram do chatki Nammalakuru. Na ostatni dzień pozostaje mi 13 kilometrów. Mimo wagowych cięć ekwipunku, tradycyjnie zabieram książkę w wydaniu tradycyjnym i tego popołudnia, przy kominku, nadszedł czas na delektowanie się chwilami sam na sam z lekturą.

Aurora odwiedza mnie ponownie w nocy, choć tym razem już nie tak spektakularnie. Miło jednak, że nie zapomniała i drugiej nocy. Podczas pierwszego spotkania, miałem trochę więcej czasu na eksperymentowanie z przesłoną/ISO/czasem naświetlania aparatu. Mimo braku statywu, efekty kilku zdjęć z pierwszego dnia, uważam za zadowalające.

Jadąc z Oulu do Rovaniemi, przegadałem w autobusie pełne 3 godziny z miejscowym Finem. Nauczył mnie m.in. słowa Sisu.
Sisu – słowo i pojęcie fińskie niemające jednoznacznego przełożenia na język polski. Oznacza zespół cech osobowych tj. wytrzymałość, upór, siłę woli, hart ducha, ale również odwagę, dumę i determinację w dążeniu do określonego celu pomimo przeciwności losu lub barier fizycznych. Obecnie słowo ma raczej pozytywne znaczenie. Pojęcie często pojawia się w kulturze masowej, również anglojęzycznej. Uważa się, iż stanowi cechę narodową Finów. W literaturze charakter tej cechy opisany jest np. w książce Väinö Linna Tu, pod gwiazdą polarną (Täällä Pohjantähden alla). [wiki]

Ostatni poranek na szlaku. Ruszam jeszcze przed wschodem, około 7 rano. Rześko. Na wzniesieniu czeka na mnie stado prawie 100 reniferów. Zatrzymuję się na dłuższą chwilę.

Ostatnie 4 km to droga w dół, aż do Centrum Turystycznego w Pallas. Zaczął się wyścig z czasem, już nie w pełni zależny ode mnie.

Muszę dotrzeć do Szwecji, skąd z Gallivare, mam lot powrotny przez Sztokholm. By nie ryzykować wątpliwego szczęścia na stopa (w obecnych okolicznościach), biorę taksówkę do pierwszego miasteczka w Szwecji (Pajala), skąd mogę wziąć autobus do Gallivare. Tam też mam nocleg. Poniedziałek to już loty, przesiadka i zmiana lotniska w Sztokholmie, by na wieczór wrócić do Gdańska.

Przybyłem tu na doładowanie akumulatorów i otrzymałem od fińskiej Matki Natury wszystko, czego oczekiwałem, a nawet znacznie więcej. Zorza, renifery, cisza, kolory. Jestem naprawdę wniebowzięty realizacją spontanicznego pomysłu!

* * *

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.